czwartek, 3 grudnia 2020

"Posłaniec" - Koncepcja, piękno i harmonia.

 


Wydawać by się mogło, że w kwestii muzyki klasycznej, zwanej przez innych – zapewne poprawniej, ale jakże niesłusznie – poważną, nic już nie jest nas w stanie zaskoczyć. Pomijając może jakieś nie do końca przemyślane eksperymenty brzmieniowe, czy dekompozycyjne. A jednak okazuje się, że w temacie dawnych utworów, które na stałe weszły do kanonu światowej muzyki można zdziałać jeszcze wiele nowego, a wręcz odkrywczego, wcale nie uciekając się do chybionych nadpisań czy szalonych deformacji.

Aby bowiem muzyka klasyczna pokazała inną twarz, wcale nie musi być poddawana liftingom, kuracjom odświeżającym czy uzdatniającym. Wcale nie trzeba się nad nią pastwić i deformować, aby ukazać ją w „innym świetle”. Dowodnie wykazała to Hélène Grimaud w swoim najnowszym albumie pt. „The Messenger”. Albumie szczególnym nie tyle ze względu na maestrię wykonania (choć i tutaj śmiało można powiedzieć, że Hélène Grimaud pokazała mistrzowską klasę), ale przez wzgląd na specyficzny dobór materiału muzycznego. Artystka dokonała bowiem rzeczy niezwykłej i genialnej w swej prostocie – zestawiła ze sobą utwory dwóch odmiennych i odległych w czasie kompozytorów: Wolfganga Amadeusza Mozarta i współczesnego nam kompozytora ukraińskiego Walentina Silvestrowa.


       Ten zaskakujący dobór dziwi tylko przez pierwsze 78 minut, a więc przez czas potrzebny na odsłuchanie całej płyty. Potem wszystko staje się jasne. Dwie Fantazje Mozarta (d-moll K 397 i c-moll K 475) oraz Koncert fortepianowy nr 20 (K 466) to przykłady stosunkowo nielicznych w dorobku mistrza dzieł skomponowanych w tonacji molowej. W ich sąsiedztwie znalazły się utwory mniej znanego kompozytora z Ukrainy: The Messenger w wersji na fortepian i orkiestrę smyczkową i w wersji na fortepian solo oraz Dwa dialogi z postscriptum na fortepian i orkiestrę smyczkową.

I w tym właśnie tkwi cały urok tej płyty. Mozarta można grać przeróżnie i interpretować na tysiące sposobów, ale w końcu okaże się, że pole interpretacji jest całkiem wyeksploatowane i nie ma już szans na innowację. Kiedy jednak postawimy obok siebie dwie odrębne kompozycje, w dodatku z dwóch różnych epok, których punktami wspólnymi są tonacja, klimat i specyficzna muzyczna przestrzeń i spróbujemy je poddać analizie, może się okazać, że ta znana, wałkowana na wszystkie strony muzyka, co do której straciliśmy już wszelką nadzieję na to, by choć odrobinę nas zaskoczyła, na tle dzieła współczesnego nagle odkrywa przed nami zupełnie odmienny charakter i wiedzie w całkiem nowe muzyczne rejony. Szczególnie zdumiewająco w moich uszach brzmi tutaj złożenie Fantazji c-moll i utworu The Messenger na fortepian solo. Obie, odległe od siebie o 212 lat, kompozycje sprawiają wrażenie, jakby w jakiś cudowny sposób nawzajem się uzupełniały lub prowadziły swoisty subtelny dialog.

Zupełnie inaczej wygląda rola i funkcja drugiej z fantazji. Pianistka zamieszczony na płycie 20. Koncert fortepianowy poprzedziła Fantazją d-moll, pozbawiając ją ostatnich dziesięciu taktów (dopisanych przez Augusta Eberharda Müllera), ponieważ tylko w ten sposób całość kompozycyjnie idealnie mogła się dopełnić.



Hélène Grimaud jest pianistką niebanalną. Ma na swoim koncie niezliczoną ilość koncertów, recitale, pełne muzyki i światła performance i solowe płyty. I ten album także jest szczególny. To bardzo rzadki dziś przykład prawdziwie koncepcyjnego albumu, który poza tym, że zawiera przepięknie zagraną muzykę, w pełni udanie wnosi do świata dźwięków ożywczy powiew i żar, a sama muzyka to materiał, stanowiący istotny klucz, ukryte dno, szyfr, który trzeba dla siebie odkryć. Dodam od razu, że dotarcie do sedna i istoty zamierzenia pani Grimaud nie jest sprawą łatwą ani oczywistą, ale tylko taki zamysł jest naprawdę wart zachodu.

Skłamałbym jednak, gdybym stwierdził, że wszystkie tajemnice zawarte na tej płycie stanęły przede mną otworem. Nie. Za każdym razem odkrywam w niej coś nowego, czasem zdumiewającego, czasem niepokojącego, kiedy indziej – niezwykle inspirującego.

The Messenger nie jest płytą na raz – przede mną jeszcze wiele wieczorów w towarzystwie Hélène Grimaud i jej niezwykłego świata. Na całe szczęście.

„The Messenger” H. Grimaud & Camerata Salzburg, Deutsche Grammophon, 2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

BUNTOWNICY KULTURY

Cz. I -  Zaczyn fermentu       Bunt jest przyrodzoną cechą dojrzewania. Jest też cechą charakterystyczną dla okresu przejścia, a więc zj...